Po niesamowitym spektaklu na legendarnym San Siro Inter Mediolan pokonał 4:2 drużynę AC Milan, pomimo tego, że to rossoneri prowadzili do przerwy już 2:0!
Błysk Zlatana w Derbach Mediolanu
Wielu zastanawiało się czy podpisanie kontraktu przez AC Milan ze Zlatanem Ibrahimoviciem ma sens. 38-letni już napastnik wracał na Stary Kontynent po przygodzie w amerykańskiej Major League Soccer, gdzie wciąż najlepsi piłkarze wyjeżdżają na piłkarską emeryturę. Wczorajszy występ powinien rozwiać wszelkie wątpliwości.
To szwedzki weteran był zdecydowanie najjaśniejszą postacią pierwszej połowy mediolańskiej rywalizacji, którą jego AC Milan wygrywał do przerwy 2:0, ku zaskoczeniu ekspertów i komentatorów.
Zlatan Ibrahimović w 40. minucie niedzielnego klasyku asystował przy bramce Chorwata Ante Rebica, żeby sześć minut później samemu wpisać się na listę strzelców, wprawiając w euforię kibiców rossonerich.
Oni jeszcze nie wiedzieli, że fantastyczne zakończenie pierwszej odsłony derbowego starcia to dla nich piękny sen, z którego zostaną brutalnie wybudzeni już po przerwie.
Derby Mediolanu: Wielki powrót Interu
Sprowadzanie AC Milan na ziemię rozpoczęło się już w 51. minucie pojedynku, kiedy to kontaktową bramkę zdobył Chorwat Marcelo Brożović. Trzy minuty później na listę strzelców po dograniu Alexisa Sancheza wpisał się Matias Vecino i mieliśmy remis 2:2, a wszyscy zastanawiali się do czego posunął się w przerwie Antonio Conte, że jego podopieczni wyszli na boisko zupełniej odmieni.
Na kolejną bramkę kibice Interu Mediolan musieli poczekać do 70. minuty spotkania, a zdobył ją Holender Stefan de Vrij. Wynik spotkania na 4:2 dla neraazzurrich ustalił Belg Romelu Lukaku.
Inter liderem po Derbach Mediolanu
Wygrana w derbowym pojedynku z lokalnym rywalem zawsze smakuje wyjątkowo, ale ta wczorajsza ma dodatkowy smaczek. Pozwoliła bowiem wyprzedzić Juventus Turyn (1:2 z Hellas Verona – przyp.) w tabeli włoskiej Serie A.
Dodatkowo odwieczny rywal został pozbawiony awansu na szóstą pozycję w ligowej tabeli i wciąż okupuje miejsce w środku stawki, dokładnie dziesiątą pozycję, co byłoby na koniec rozgrywek sportową katastrofą.
