Kamil Stoch zajął trzecie miejsce w sobotnim konkursie Pucharu Świata 2019/2020 w skokach narciarskich, który odbył się w sobotę w niemieckim Willingen. To już siedemdziesiąte podium polskiego asa w karierze!
Stoch na podium w Willingen
Pomimo zajęcia przez Kamila Stocha trzeciego miejsca na obiekcie Muehlenkopfschanze (HS145) polscy kibice mogą czuć lekki niedosyt, bo to właśnie trzykrotny mistrz olimpijski prowadził po pierwszej serii sobotniej rywalizacji.
W pierwszej turze konkursowej polski orzeł oddał skok na odległość aż 139,5 metra. Pozwoliło mu to wyprzedzić o całe 0,8 punktu Niemca Stephana Leyhe (139,5 m), a także o 3,9 oczka Norwega Mariusa Lindvika (140 m). To ta trójka rozstrzygnęła między sobą losy pierwszego z konkursów w Willingen.
Ostatecznie to reprezentant gospodarzy, Stephan Leyhe odniósł zwycięstwo. Tym cenniejsze, że to jego premierowy, pierwszy w karierze triumf w zawodach Pucharu Świata! Wygraną dał mu lot na odległość aż 144,5 meta.
Na drugie miejsce wskoczył Marius Lindvik, który zaliczył 143 metry. Stoch jako jedyny skoczył krócej niż w pierwszej turze i spadł na najniższym stopień podium. Czwarty Austriak Stefan Kraft stracił do niego 1,1 punktu.
Dopiero piętnaste miejsce zajął Dawid Kubacki, a dwudziesty trzeci był Jakub Wolny. Pozostali Biało-Czerwoni nie awansowali nawet do serii finałowej.
PŚ w Willingen: 70. podium Stocha
Dla Kamila Stocha trzecie miejsce w sobotnich zawodach jest to już siedemdziesiąte miejsce w zawodach Pucharu Świata w karierze i trzecie w sezonie 2019/2020.
Nigdy za dużo przypominania, że Kamil Stoch jest też trzykrotnym mistrzem olimpijskim, a w swoim dorobku ma także brąz ZIO oraz pięć medali mistrzostw świata, w tym dwa złote.
Stoch jest też drugim po Svenie Hannawaldzie zawodnikiem , który wygrał wszystkie konkursy jednej edycji Turnieju Czterech Skoczni i jednym z czterech, którzy wygrywali pięć konkursów tego cyklu z rzędu.
Dodajmy do tego dwa triumfy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i mamy obraz legendy skoków narciarskich przewyższającej nawet Adama Małysza.